Ten stwierdził jednak, że darowizna dla wnuczka w gotówce w żadnym wypadku nie uprawnia do uzyskania zwolnienia z podatku. Urzędnik argumentował, że „środki pieniężne nie mogą zostać przekazane w gotówce, a następnie wpłacone na rachunek przez obdarowanego”. W sprawie interweniował nawet Rzecznik Praw Obywatelskich. W czwartek (31.05.2018) o sprawie roztrzygał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Również dziadkowie mogą starać się o prawo do kontaktów z wnukami – orzekł TSUE. Prawo Możesz wybrać kubek dla swojego wnuka, który będzie odzwierciedlał jego zainteresowania lub charakter. Prezent praktyczny i ładny. Polecamy. Szalone skarpetki. Młodzież lubi się wyróżniać. Młodzież musi się wyszaleć. Jeszcze przyjdzie czas na elegancję i klasykę, teraz jest czas na eksponowanie swojej wyjątkowej osobowości. Stać ich już na gesty miłości. U dziadków wnuczek może szukać utulenia, czułości, a przede wszystkim bezwarunkowej akceptacji i tego, czego rodzicom brakuje - obecności i czasu dla dzieci. Dziadków stać na ciszę, cierpliwość, łagodność. Mają czas, dają uwagę, wysłuchają bo się nie spieszą. Od cioci do dziadka i od dziadka do wnuka, czyli jak uniknąć podatku przy darowiznach do dalszej rodziny 08.05.2018 12:17 Darowizny między najbliższymi członkami rodziny są zwolnione z opodatkowania . Rodzice dali córce 120 tys., fiskus wydał interpretacje i "przyszedł" po podatek. darowizna 07.03.2023, 09:15. Piotr Miączyński. Urząd Skarbowy w Białymstoku (Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl) darowizna podatki poradniki Wyborczej rodzina. Uważaj, jeśli dajesz komuś z rodziny darowiznę w gotówce. 1OI5DoK. Toksyczna matka to temat bardzo dobrze mi znany. Wprawdzie przez wiele lat nie wiedziałam, że tak to się nazywa, ale teraz wiem. A najważniejsze jest to, że zrobię wszystko, aby nie zniszczyła naszej rodziny. Mojej rodziny, której zamierzam bronić za wszelką cenę... Mama zawsze była dziwna, inna niż reszta matek. Jako mała dziewczynka nie zauważałam tego. Podobało mi się, że jest modnie ubrana, umalowana, zadbana. I ma mnóstwo znajomych, którzy za każdym razem, gdy do nas przychodzili, przynosili mi lalki i zabawki. Tych wujków było sporo, taty nie znałam. I nigdy nie dowiedziałam się od mamy, kim on jest. Chociaż pytałam ją o to wiele razy. Już w szkole wiedziałam, że coś jest nie tak Najpierw koleżanki nawet mi zazdrościły, bo ich mamy były wiecznie zmęczone, zapracowane, zajęte, a moja po pracy miała czas na zabawę. Inne dzieci musiały jeść na obiad jakieś zupy typu domowy krupnik, a ja się raczyłam pizzą i hamburgerami. Ale dość szybko rówieśnicy zaczęli mi dokuczać. Mówili, że moja mama to lafirynda i puszczalska, a ja, choć nie wiedziałam, co to znaczy, płakałam i kłóciłam się z nimi. Dziś oczywiście mam świadomość, że dzieciaki powtarzały opinie dorosłych. Bo nie da się ukryć, że pośród tych wszystkich szarych i nijakich mam, moja się wyróżniała. Nie tylko wiekiem; urodziła mnie, gdy miała niespełna dziewiętnaście lat, ale też krzykliwym makijażem i odważnym strojem. Na zebraniach szkolnych musiała rzucać się w oczy. Jednak wbrew plotkom i pogłoskom – nie była żadną prostytutką. Choć lubiła mężczyzn i umiała się bawić, na życie zarabiała jako pośredniczka nieruchomości. I to bardzo dobra pośredniczka! Kiedy w latach 90. zmienił się system i koniunktura, wykorzystała to i założyła własną firmę. Jak byłam w liceum, pomagałam jej w rachunkach i wiem, że była profesjonalistką. Co nie przeszkadzało jej po pracy zmieniać się w rozchichotaną uwodzicielkę. Zawsze ukrywała swój wiek i robiła wszystko, by wyglądać na mniej lat, niż miała. Bardzo mnie to denerwowało, zwłaszcza w czasach liceum. Kiedy przychodzili do mnie znajomi, mama natychmiast zaczynała odstawiać ten swój teatr. Zawsze znalazła pretekst, żeby z nimi pogadać. Słuchała takiej samej muzyki co my, chodziła w młodzieżowych ciuchach i wymieniała się z moim koleżankami lakierami. A mnie wydawało się to sztuczne i głupie. Zwyczajnie wstydziłam się za mamę! Przy moich kolegach zachowywała się tak, jakby chciała ich poderwać. To było żenujące! Naprawdę miałam jej serdecznie dość! Tym bardziej że w całym tym swoim udawaniu i zabawie zapominała, że jestem jej córką. Potrafiła ze mną konkurować, dokuczać mi, plotkować na mój temat z moimi koleżankami. To nie był zdrowy układ Na pierwszym roku studiów poznałam Pawła. Długo ukrywałam go przed mamą. Bałam się, że jak ją pozna, to mnie zostawi. Wiadomo – mówi się, że córka upodabnia się do matki. Wolałam, żeby poznał ją jak najpóźniej. Jednak los zadecydował za nas. Na początku drugiego roku studiów okazało się, że jestem w ciąży. Wprawdzie byłam starsza niż mama, gdy urodziła mnie, ale to i tak było za wcześnie. Czułam się zdruzgotana. – Kochanie, damy radę – pocieszał mnie Paweł, który w przeciwieństwie do mnie bardzo się ucieszył, że będziemy mieli dziecko. – Do końca roku akademickiego dociągniesz, potem weźmiesz dziekankę… – Nie chciałam tak – chlipałam mu w mankiet, całkiem rozstrojona. – Tak jak mama… – Przecież cię nie zabije – zauważył Paweł, zupełnie nie rozumiejąc, o co mi chodzi. – Zrozumie, tym bardziej że sama też wpadła. Opowiadałam mu o niej, ale podejrzewam, że nie do końca wierzył w te wszystkie historie. Jeśli nawet tak było, to już pierwsza wizyta u nas w domu otworzyła mu oczy. Widziałam szok widoczny na jego twarzy, gdy mama otworzyła drzwi. Zapowiedziałam naszą wizytę, więc musiała się odstawić. Przeszła samą siebie – mini, bluzka z dekoltem i taki makijaż, że naprawdę się za nią wstydziłam. Ale prawdziwy popis dała, gdy dowiedziała się, po co przyszliśmy. – Jak mogłaś?! – krzyknęła w pierwszej i chwili myślałam, że mnie uderzy. – Jak ty mogłaś mi to zrobić?! – Mamo, nie przesadzaj, każdemu się zdarza, sama chyba o tym wiesz najlepiej – wycedziłam, szykując się na wojnę. – Ale jak ty to sobie wyobrażasz?! – krzyczała, cała czerwona, z takim zapamiętaniem, że jej idealny makijaż aż się rozmazał. – Damy radę, mam Pawła, a na studiach wezmę rok urlopu – wyliczałam. – Paweł pracuje, pieniądze będą na pieluszki… – A co mnie obchodzą pieluszki?! O czym ty w ogóle mówisz? Ja pytam o siebie! Jak ty to sobie wyobrażasz fakt, że ja będę babcią?! Dopiero wtedy zrozumiałam, o co jej chodzi. No tak – nie ja byłam ważna, nie moje studia i moja miłość, nawet nie jej wnuk. Ona – jak zwykle – była najważniejsza. Ona i jej uczucia. Jej próżność. Nie wytrzymałam. – Nie musisz być babcią, skoro nie chcesz – rzuciłam i wstałam, odstawiając niedopitą herbatę. – Jeżeli zależy ci tylko na tym, co ludzie powiedzą o tobie, to widocznie niepotrzebnie tu przychodziliśmy. – Oczywiście, że nie chcę być babcią! – obruszyła się. – I po raz kolejny ci przypominam, że powinnaś mi mówić Edyta. Mama zawsze namawiała mnie, żebym zwracała się do niej po imieniu. Nie chciałam. Przecież była moją mamą, a nie koleżanką. – Jesteś moją mamą – wzruszyłam ramionami. – I czy chcesz, czy nie, będziesz babcią. – Nigdy nie pozwolę, żeby się tak do mnie zwracało – powiedziała, patrząc na mój brzuch, i aż się wzdrygnęła. – W takim razie w porządku, tę sprawę mamy załatwioną raz na zawsze – podsumowałam, idąc ku drzwiom. – Jak zmienisz zdanie i dojdziesz do wniosku, że chcesz być mamą i babcią, zadzwoń. Popłakałam się zaraz po wyjściu od niej; Paweł nawet martwił się, że stres zaszkodzi dziecku. – Teraz cię rozumiem – powiedział, podając mi kolejną paczkę chusteczek. – Rzeczywiście, jest toksyczna. Nie ukrywam, że liczyłam na telefon od niej. W końcu to moja mama… Zadzwoniła, owszem. Żeby mi powiedzieć, że wyjeżdża na rok do Francji i w związku z tym chce wynająć mieszkanie, więc mam zabrać swoje rzeczy… Odezwała się też z Francji. Napisała na Facebooku, że jest jej cudownie, że świetnie się bawi. Rzeczywiście, ze zdjęć, które wrzucała, widać było, że raczej się tam nie nudzi. Zatrzymała się u swojej koleżanki, też agentki nieruchomości. Tamta zna francuski, mama umie sprzedawać mieszkania, założyły spółkę. Po roku napisała, że w związku z tym zostaje tam dłużej. Nie zamierza wracać, bo nic jej do Polski nie ciągnie. O swojego wnuka, który był już na świecie, nawet nie zapytała... Odetchnęłam z ulgą. Bo chociaż zdarzało mi się płakać, to gdy uświadamiałam sobie, że moja matka nie chce znać własnego wnuka – wiedziałam, że tak jest lepiej. Patrząc na to, co wyprawiała, modliłam się, żeby Piotruś nigdy jej nie poznał. Wstydziłam się za nią. Poza tym pamiętam, co mi zrobiła, jak byłam mała, jakie upokorzenia musiałam przez nią znosić. Nie chciałam, żeby mój syn przeżywał podobne rozczarowanie. Babcie spotykane na placu zabaw były zwyczajne i serdeczne. Piekły ciasteczka dla wnuków, robiły babki z piasku i wycierały brudne noski. Moja mama zdecydowanie tu nie pasowała… Czy ona kiedyś zrozumie, że nie jest już podfruwajką? Niestety, w zeszłym roku niespodziewanie wróciła do kraju. Nie wiedziałam, że pokłóciła się z koleżanką, więc gdy pewnego dnia zadzwoniła i zaprosiła nas na kawę, zwyczajnie... zbaraniałam. Zapytałam Pawła, co zrobimy. Powiedział, że się do mnie dostosuje, ale widziałam, że wcale nie ma ochoty na bliższe poznawanie mojej mamy. A Piotruś… Ma pięć lat i jedną ukochaną babcię. I dziadka, który puszcza z nim latawce. A także naszą sąsiadkę, przemiłą panią Ewę, na którą też mówi babcia. Opiekuje się nim, gdy mały jest chory i nie może iść do przedszkola. Chyba nie chcę, żeby poznał moją mamę. Wiem, to jego babcia, ale tylko biologiczna. A to za mało, żeby rościć sobie jakiekolwiek prawa. Piotruś jej nie potrzebuje. Dlatego postanowiłam, że pójdę do niej sama. Bo pójdę, w końcu to moja mama. Poza tym mam nikłą nadzieję, że jednak się zmieniła. Skończyła już przecież 45 lat, swoje przeszła, nie jest podfruwajką. Jeżeli okaże się, że mam rację, to nad tym wszystkim jeszcze raz się zastanowię. Może kiedyś przyjdę do niej z Piotrusiem. Dam jej szansę... A jeżeli nie? No cóż, na ostatnim zdjęciu, które wrzuciła na portal, siedzi w knajpie z koleżankami. Opalona, włosy blond, jasnoróżowe usta. Nie wygląda jak babcia. Niewykluczone, że będę musiała powtórzyć jej te słowa, które wypowiedziałam przed laty – albo chce być babcią, albo Piotrusia nigdy nie pozna. Nie pozwolę, żeby on też przez nią cierpiał i musiał się jej wstydzić. Jestem jego matką i powinnam go chronić. Kinga, 26 lat Czytaj także: „Moja pasierbica miała depresję poporodową. Uciekła i zostawiła niemowlę samo w domu" „Mikołaj miał 6 lat i nie mówił. Wszyscy myśleli, że ma autyzm. Wnuczek potrzebował miłości, której nie dali mu rodzice" „Poroniłam w 8 miesiącu ciąży i mój świat się zawalił. Gdyby nie Staś już dawno odebrałabym sobie życie" O alimentach na dziecko lub o alimentach między rozwiedzionymi małżonkami słyszał prawie każdy. Natomiast nie każdy słyszał o obowiązku alimentacyjnym, jaki może ciążyć na wnuku, na rzecz swojej babci lub swojego dziadka. Członkowie rodziny mają obowiązek nawzajem sobie pomagać. Jest to nie tylko obowiązek moralny, ale także i prawny. Obowiązek alimentacyjny polega na dostarczaniu środków utrzymania członkowi rodziny, który sam nie jest w stanie zapewnić sobie godziwego życia. Rodzinie znajdującej się w niedostatku należy dostarczyć wyżywienia, odzieży mieszkania, podstawowej opieki lekarskiej. W miarę możliwości należy także zadbać o rozwój duchowy, fizyczny czy intelektualny potrzebującego. Usprawiedliwione potrzeby zależą od wielu czynników. Będą się odmiennie kształtowały w zależności od poszczególnych członków rodziny. Inne potrzeby życiowe mają dzieci, inne rodzice, inne tez potrzeby będą mieli dziadkowie. W przypadku obowiązku alimentacyjnego na rzecz dziadków, alimenty w większej mierze będą musiały zaspokoić przede wszystkim potrzeby związane ze zdrowiem i rodzinne reguluje obowiązek alimentacyjny między dziadkami a wnukami. Oznacza to, że w szczególnych warunkach wnukowie mają prawny obowiązek zatroszczyć się o swoich dziadków. Może zdarzyć się również sytuacja którzy znaleźli się w niedostatku lub nie są zdolni do samodzielnej egzystencji mogą żądać alimentów od swoich dzieci. W przypadku, gdy dzieci nie żyją lub nie mają warunków finansowych, aby spełnić obowiązek alimentacyjny, alimenty płacą alimentacyjny obciąża zstępnych przed wstępnymi, a wstępnych przed rodzeństwem. Zstępnymi są dzieci i wnuki, natomiast wstępnymi rodzice i w niedostatku Przesłanką powstania obowiązku alimentacyjnego wnuków na rzecz dziadków powstaje, jeśli znajdują się oni w niedostatku. Niedostatek to stan, w którym osoba nie jest w stanie sama zaspokoić swoich podstawowych i usprawiedliwionych potrzeb uznaje się, że osoba znajduje się w niedostatku, jeśli nie podejmuje pracy zarobkowej, pomimo że ma do tego odpowiednie kwalifikacje i pozwala im na to stan zdrowia. Dotyczy to także dziadków. Nie mogą oni żądać alimentów od swoich wnuków, jeśli są w stanie znaleźć pracę. Wiek nie świadczy od razu o niemożliwości podjęcia pracy przez starsze osoby. Osobami znajdującymi się w niedostatku są na pewno, które:nie pracują,nie mają przyznanej renty,nie pobierają emerytury,nie uzyskują dochodów ze swojego renty lub emerytury nie od razu świadczy, że dziadek lub babcia nie uzyskają alimentów. Zwłaszcza, że wysokość przyznawanych świadczeń emerytalno – rentowych nie jest obecnie składają pozewPozew o alimenty jest pozwem bezpłatnym. Oznacza to, że nie wniosek się od niego żądanej opłaty. W przypadku obowiązku alimentacyjnego na rzecz dziadków ma to duże znaczenie. Z reguły są to osoby nie majętne, które w alimentach upatrują sposobu na godne składając pozew o alimenty muszą wykazać w nim, że znajdują się w niedostatku i nie są w stanie sami się utrzymać. Mogą na przykład dołączyć:odcinek renty,odcinek dziadkowie muszą dokładnie opisać, jaką sytuację materialną mają ich wnuki, szczególnie wskazać, iż są w stanie płacić alimenty. KB To trzeba wiedzieć Bowiem innej możliwości w polskim prawie nie ma. Dziedziczenie testamentowe zawsze ma pierwszeństwo przed ustawowym. Dziedziczenie ustawowe następuje wtedy, gdy spadkodawca nie zostawił ważnego testamentu albo gdy wskazana przez niego osoba nie chce lub nie może być spadkobiercą. Wówczas po zmarłym dziedziczą jego bliscy. Kto może dziedziczyć z ustawyDo grona tych osób należą: małżonek zmarłego,jego zstępni - czyli potomkowie. Przede wszystkim dzieci, ale też wnuki, prawnuki, itd.,rodzice zmarłego,jego rodzeństwo oraz ich zstępni (czyli na przykład dzieci rodzeństwa),dziadkowie zmarłego,jego pasierbowie. Ale to nie oznacza, że każdy dziedziczy To nie jest tak, że każda z tych wymienionych osób coś dostanie w spadku (czasami majątek, czasami długi). To tak nie działa. Znaczenie ma stopień pokrewieństwa ze zmarłym oraz to, do jakiej grupy (kręgu) dziedziczenia należymy. Zapamiętaj! To właśnie przynależność do grupy dziedziczenia określa miejsce w kolejce do otrzymania spadku. W pierwszej kolejności dziedziczą dzieci zmarłego i jego małżonek. Spadkobiercy, którzy należą do grupy dalszej, dochodzą do dziedziczenia dopiero wówczas, gdy nie ma spadkobierców należących do grupy bliższej. Najprościej tłumacząc: przed nimi w kolejce do spadku nie może być nikogo innego, kto ma lub miał do niego ustawowe prawo. A że spadek to nie tylko aktywa (na przykład mieszkanie), ale również pasywa (czyli długi, jak na przykład konieczność zwrotu kredytu, pożyczki, itd.),. spadkobiercy mogą nie chcieć go przyjąć. I wtedy długi mogą przejść na wnuka A dzieje się tak dlatego, że gdy ktoś odrzuci spadek, jego miejsce w kolejce do dziedziczenia zajmują kolejni spadkobiercy. Czyli gdy przykład córka odrzuciła spadek po matce, to spadkobiercami stają się wnuki - czyli dzieci córki! I tym sposobem nawet maluchy mogą odziedziczyć olbrzymie długi. Mało tego, jeśli i wnuki odrzucą spadek, to wtedy przejdzie na prawnuki, itd. Jeśli ich nie będzie, dziedziczyć będą kolejni krewni... Pamiętajmy o tym, by nie skończyło się tak, że taki wędrujący dług w końcu dopadnie jakiegoś członka rodziny. Zwróćmy też uwagę, że przy dziedziczeniu z ustawy nie ma znaczenia, czy dziecko spadkodawcy było z formalnego związku, czy nie. Wystarczy, że je uznał lub jego rodzicielstwo zostało poświadczone sądownie. Uwaga! Jeśli spadkodawca zostawił po sobie same długi, możemy odrzucić spadek. Aby to zrobić, trzeba złożyć stosowne oświadczenie - w sądzie lub u notariusza. Mamy na to pół roku. Co wchodzi w skład niechcianego spadkuSą to nie tylko długi powstałe przed dniem otwarcia spadku (śmierci spadkodawcy)! Są to także długi powstałe w dniu lub nawet po dniu jego śmierci - takie jak koszty pogrzebu spadkodawcy już poniesione, koszty postępowania spadkowego, obowiązek zaspokojenia roszczeń o zachowek. Są dwie drogi dziedziczenia. Pierwsza - testamentowa, czyli na podstawie testamentu. Druga droga- ustawowa, na podstawie kodeksu cywilnego. Pierwszeństwo - dzieci i małżonek W pierwszej kolejności do dziedziczenia powołani są właśnie dzieci zmarłego i jego małżonek. Co do zasady, majątek dziedziczą w częściach równych - ale część przypadająca małżonkowi nie może być mniejsza niż 1/4 całości spadku. Oznacza to że jeśli do dziedziczenia powołane jest więcej niż troje dzieci, to mąż czy żona spadkodawcy otrzymuje 1/4, a pozostała część jest dzielona równo pomiędzy dzieci. Gdy małżonek spadkodawcy nie żyje, cały majątek przechodzi na dzieci - w równych częściach. Jeśli dziecko nie żyje, udział spadkowy przechodzi na jego dzieci (lub - kolejno - na jego dalszych zstępnych, czyli wnuki, prawnuki, itd.). Uwaga! Małżonek dziecka spadkodawcy nie dziedziczy z mocy ustawy! Jeśli zmarły nie miał dzieci, spadek po nim dziedziczą jego małżonek i rodzice. Zasada jest taka, że małżonkowi przypada zawsze 1/2 spadku, a każdemu z rodziców - 1/4. Jeżeli jedno z rodziców nie żyje, jego udział dziedziczy rodzeństwo spadkodawcy - w częściach równych. Jeśli i rodzeństwo nie żyje, przypadający im udział przechodzi na ich dzieci, wnuki, itd. (zstępnych). Małżonek zawsze ma zapewniona połowę spadku. Nie ma znaczenia, czy dziedziczy z rodzicami, z rodzeństwem, czy z dziećmi rodzeństwa zmarłego. Kiedy dziedziczenie ustawowe mimo istnienia testamentu zasady dziedziczenia ustawowego obowiązują też w sytuacji, gdy jest testament, ale wskazany spadkobierca: zmarł przed spadkodawcą (tak zwany testator przeżył swego spadkobiercę) albo mógł być spadkobiercą, ale nie chciał (czyli odrzucił spadek) - a w żadnym z tych przypadków testament nie zawierał rozrządzenia na wypadek takich sytuacji, uznany został przez sąd za niegodnego dziedziczenia, ponieważ dopuścił się umyślnie ciężkiego przestępstwa przeciwko spadkodawcy albo podstępem lub groźbą wpłynął na spadkodawcę w sprawie sporządzenia testamentu, albo umyślnie ukrył, zniszczył, podrobił lub skorzystał z podrobionego testamentu. Zrzeczenie się dziedziczenia to nie jest to samo co odrzucenia spadku! Różnica jest taka, że odrzucenie to czynność prawna jednostronna - bo dokonywana tylko po śmierci spadkodawcy. Zrzeczenie się dziedziczenia jest umową - zawiera ją przyszły spadkodawca z przyszłym spadkobiercą. Umowę tę można zawrzeć jedynie za życia przyszłego spadkodawcy i jedynie w formie aktu notarialnego. Skutkiem zrzeczenia się dziedziczenia jest wyłączenie zrzekającego się oraz jego potomków (o ile nic innego nie postanowiono w umowie) od dziedziczenia. Dzieje się tak jakby nie dożył otwarcia spadku.

żona wnuka dla dziadka